Plucha
Pada, pada, pada, pada,
Pada deszcz i liście z drzew.
Od połowy listopada
Ucichł w lesie ptaków śpiew.
Wiatr za oknem pojękuje,
Rzuca w szybę kropli grad,
Najpierw ogród mgłą zasnuje,
Później wlecze ją gdzieś w świat.
Kot śpi sobie na fotelu,
W kocim futrze drzemią pchły,
W domu włóczę się bez celu
Niewyspany, głodny, zły.
Kusi łóżko nie zasłane,
Choć to jeszcze nie jest noc...
Trzeba podgrzać wina dzbanek,
Z drinkiem wsunąć się pod koc.
Wiatr w przeciągłej kołysance
Jęczy, wyje, huczy, dmie...
Ja się kładę ze swym grzańcem,
Piję łyczek... I już śpię.
Komentarze (17)
...no i FAJNIE
lubię taką pogodę ... jak w Twoim wierszu ... ma coś w
sobie z życia ...tyle piękna w niej widać ...dobranoc
Michale ...
już dziś wyjazd do Pragi mamy tam być na dziewiętnastą
...córki zapraszają na balet ... wrócimy nad ranem ...