pluralizm
/nigdy nie jest za wcześnie na cud,
na odnowienie blizn zwykłego człowieka/
zastygam niczym lawa,
wchodzi w nią ostrze a ja duszę się
wydobywającym dymem z mojej wizji
kiedyś biegałam po łące - pełna motylich
barw
- wyzwalały nieziemskie doznania
głupia! myliłam jawę ze snem
lecz ktoś przykrył łąkę,
zadusił motyle ozdabiając pogorzelisko
wiedział, gdzie może powstawać anegdota
ślepców
Komentarze (30)
Ale ładnie, Ewcia... Mieszanka piękna i smutku...
Serdecznie...
Jakże potrafimy utożsamiać nasze wizje, sny,
przemyślenia, ze stanem rzeczywistym, a to tak odległe
od siebie byty.
Pozdrawiam Ewuniu będzie drugie czytanie.
przyrodniczko tak, wydaję swoje wiersze:) pozdrawiam
dziękuję za tak piękne komentarze:)pozdrawiam
serdecznie
Ewuniu pozdrawiam
i głosik zostawiam
Ewo, masz duszę bogatą, tak jak bogate w metafory są
Twoje wiersze.
pozdrowionka z uśmiechem :)
Ciekawie, jak to u Ewy Kosim :)
Miłego dnia.
W imię różnorodności ludzie czynią dobro i zło. Palą
łąki z powodu kwiatów lub chwastów i życie na niej
zamiera. Można ująć metaforycznie, że Ikar spada a
ślepcy dalej dyskutują.
Jest jeszcze pewna cząstka tej historii, ziarno musi
obumrzeć aby wydać obfity plon. Wtedy żadna anegdota
nie zachwieje tożsamością peelki.
To oczywiście tylko moje widzenie wiersza. Jeśli
niewłaściwe to niekoniecznie przepraszam. To wyłącznie
mój osobisty odbiór którym postanowiłam podzielić się
z Tobą.
Pozdrawiam Ewo:)
Miło przeczytać do porannej kawy!
:)
Ewo
Pozdrawiam serdecznie!
Ukłony zostawiam!
anegdoty opowiadane przez obcych, tamtch, onych.
Opowiadanie historii można uznać za powszechną
umiejętność. Zdolność wsłuchiwania się w sens cudzych
słów zawsze niesie ze sobą aspekt niezrozumienia.
Zadawanie pytań w celu głębszego zrozumienia obcych -
to wymaga nastawienia obu stron. Odwagi przy zadawaniu
pytań i pochylenia przy formułowaniu odpowiedzi.
Ewo. Czy ty wydajesz swoje wiersze?
Witaj. Peelka tezeje cala w sobie, kiedy pada cios,
ktorego sie nie spodziwala, boli krzywda ale bardziej
chyba boli to kto ja wrzadzil. Wciaz otumaniona
cudownym szczesciem, przezywaniem tego szczescia,
nagle otwiera oczy i widzi naga bolesna prawde, to nie
tak jak wydawalo jej sie, ze jest. Dostrzega zupelnie
inny obraz, naga prawde bez upiekszen i oslonek, ona
tak naprawde stala na pogorzelisku, ktore jedynie bylo
pieknie przybrane kwiatami, slowami i tylko ten ktos,
kto stworzyl te iluzje byl przekonany, ze tylko na
takim gruncie jest w stanie te wizje podtrzymywac
az.... no wlasnie... a ja wciaz wierze, ze peelki laka
i motyle nie byly iluzja, ze nie sa pogorzeliskiem,
zartem... to wartosciowa gleba, na ktorej rosna
najpiekniejsze rosliny, moze tylko potrzebuja troche
deszczu aby ukazac swoja pierwotna urode. Moc
serdecznosci Ewuniu.
Bardzo ciekawy wiersz, ale ja myślę, że motyle nawet
jeśli na moment są zaduszone to znów się odrodzą i nie
dadzą stłamsić, bo piękno było, jest i będzie, dobrze
by ludzie sobie nie fundowali wzajemnych pogorzelisk,
zamiast tego sadzili lasy, tak jak np Chińczycy,
którzy walczą ze smogiem za pomocą wielohektarowych
lasów, a i łąki też będą barwne z motylami włącznie.
Dobrej nocy Ewo życzę, optymizmu też :)
pozdrawiam :)
Czasami bardzo łatwo pomylić jawę ze snem :)
Pozdrawiam serdecznie +++