po burzy
wypatrzeć zobaczyć ją
tęczy wstęga nad niebem ramiona
w żółtych dłoniach skąpane wachlarze
dzbanem kielich zapachniał i ona
ust podniebnych wąskie korytarze
bratek oczy chce ukryć w zazdrości
obok storczyk spogląda nieśmiało
rosy kroplą zraszany w miłości
na nią podziw kierować to mało
ginie w błękit wtulona matryca
cichnie śmiech pelargonii frywolny
taniec w kwiatach czy pusta ulica
słodki śpiew ogrodowych i polnych
pomarańczy łyk róży czerwienie
przytakują by nie być ulotne
zapach włosów ich blaski czy cienie
zamknąć oczy zaśpiewać samotnie
by się zapatrzeć
Komentarze (1)
rozmarzeniowe kwieciem usłane słowa ,nadzieję czy
słodkość twoich ust miodem pyłkowym , tęsknych do
tęczy barwionej uczuciem-serdecznie pozdrawiam- M.