(po całodniowym maratonie)
po całodniowym maratonie najbardziej
lubię przyłożyć czoło do zimnej szyby
i trwać w oczekiwaniu na kolejną rundę
zjawisz się kiedy zegar obwieści 9 p.m
bez przywitań kolacji i zbędnych pytań
nie patrząc na rozmiar ubiorę się w
ciebie
podpierając wyblakłą zieleń czterech
ścian
zatrzymasz wielkość tęsknoty w moich
ustach
smakując palcami tempo prestissimo głowy
rozłożysz uda których ciśnienie krwi
brzmi
na kształt pięciolinii twoich dłoni i
spijesz
pragnienia łaknące snu na westchnieniu
warg
na podłogach i krzesłach sprawdzimy swoje
możliwości budząc zrzędliwych sąsiadów
przecież prawdziwa miłość nie zna granic
przed pierwszymi jasnymi odcieniami na
niebie
odejdziesz z odciskiem farby na plecach
zostawiając mnie sam na sam z budzikiem
jak zwykle zbyt wcześnie nastawionym
Komentarze (10)
już w pierwszej zwrotce widzę siebie..."przecież
prawdziwa miłość nie zna granic"-to troszkę jak z
bajki...bo granice są wszedzie -ale rozumiem że
powinnam to odebrac nieco ironicznie-i tak
odbieram..wiersz fajny-pozdr.
Ależ czarujesz nasze wyobraźnie ;)) Wspaniale. Pozdr
cieplutko, +
Realistyczny poetycki przy tym opis z życia kobiety
żyjącej miłością, wypełniony tęsknotami, a zarazem
spełnieniem i pewnym niedosytem. Stylistyka, język i
temat tworzą klimat przyciągający uwagę. Pozdrawiam :)
Gdyby jeszcze obudzic sie razem.. to ta przyslowiowa
kropka na i...chyba tego chcemy..pozdrawiam
Świetny, odważny, ale z umiarem. Pobudzający
wyobraźnię, gdyby tylko obudzić się jeszcze razem...
Ładny wiersz - pozdrawiam
widać lekkie pióro,wiersz bardzo mi się
spodobał,pozdrawiam :)
Ciekawie, dwie ostatnie zwrotki przemawiające
Gratuluję odważnego pióra! Pięknie to oddajesz.
Kurcze ciekawie.. miłość nie zna granic.. ładny
wiersz:) coś mnie w nim ujeło:):) pozdrawiam