Po drugiej stronie
„Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.” (Mt 23, 1-12)
Po drugiej stronie szyby
jak gdybym dostrzegała cień.
Nie, chyba nie.
W ogrodzie, na liści dywanie,
ktoś stoi i patrzy na mnie.
Tak, tam pod drzewem.
Przez mgnienie, widziałam ciebie.
Chociaż… nie wiem,
chyba tylko się zdawało.
Śpię mało,
oczy łzami zachodzą.
To nie mogłeś być ty, po co
byś przychodził, nie ma tu nic dla
ciebie.
Pewnie w niebie
jest jaśniej, cieplej, czyściej.
Tu, tylko liście
szeleszczą i ja w oknie.
Samotnie.
Tato, jesteś lecz już nie mam ciebie. Nie wiesz jak cierpię, i się nie dowiesz, że płaczę po tobie.
Komentarze (77)
Bardzo smutny ale piękny wiersz.pozdr.
I smutno i pieknie, nietuzinkowo.
Pozdrawiam:)