Po latach
Kiedyś przyszedłeś do mnie
kiedy zapadł zmrok i nim wzeszło słońce
wiedziałeś wszystko o mnie .I kiedy
patrzyłeś mi w oczy, płynęły tam morza i
rzeki, na spiętrzonych falach okręty i
porty ,z moim imieniem ,w których zawsze
mogłeś zacumować.
Tylko, że ta cuma puściła ,ciągle jeszcze
mam drugi koniec ,kiedy twój już odpłynął ,
zastanawiam się czy to czas wrzucic go do
wody?
Lecz gdy stoję na brzegu, gwałtownie
zrywają się burze i grom dosięga mych rąk
,nie wyrzucę ani jednego z twych spojrzeń
,pokłócę się z wiatrem ,co targa mi włosy
,a w łopot sukni wpadnie czarna jaskółka,
by wywlec mnie z stąd . To ,po co mi wiec
próbować, lepiej pamiętać, kamienie
pachnące gwiazdami , płomienie sierpniowych
nocy ,i szelest listów w kieszeni
dżinsów.
Niepokornie dostrzegam wciąż ,radość gdy
zdarzy ci się mieć okazje popatrzeć na
mnie. Jak byś witał tęcze po długim
męczącym deszczu zwiastunkę słońca. Myślę
,że wtedy powracają pierwotne instynkty ,
których siła jest niczym taran, w
niesfornych czynach. Nigdy nie będzie sensu
w tym naszym mijaniu się, raz jeden, raz
drugi, przyniesie cisze pomiędzy dawniej
świergocący potok słów i zamieni
niegdysiejszą telepatie w rogaty kołczan
pełen starych legend…
Komentarze (2)
dziękuje ! :)
Cudowne ,telepatyczne porozumienie rozplywa
sie w ciszy.Czas ostudzil milosc,na szczescie jeszcze
jej nie wygasil!Piekny wiersz.+++