po ludzu
Jeśli kiedyś moje dłonie dotkną
tej bezradności świeżego poranka
bezkrwawych morderstw dnia
i uliczek poznaczonych bezbarwna
krwią...
zamilknij....
W ciszy zasnęły pokorne służebnice Boga
praczki brudnego podwórka
cóż, niepotrzebne już
niewydajną pracę ich odrzucono...
zamilknijmy...
wstyd resztek człowieczeństwa
wskazuje dno upadku
nieskalane nieboskłony niedostępności
....rąbkiem koszuli zacieram plamy.....
...juz czas...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.