Po omacku
Przez dziurkę od klucza zaglądam w jutro
jutro jest tam gdzie jest mi smotno
smutno mi tak, że aż przeraźliwie
przeraźliwie mi tak, że aż obrzydliwie
Stawiam swą stopę na świeżym piasku
bez kompleksów i wciąż po oamcku
z pewnością, że nic nie ulegnie zmianie
ominie mnie szczęście i zakochanie
Wylecę na minie podłożysz ją Ty
zakopiesz pod winą, dasz na to łzy
znieczulisz kłamstwem i oburzeniem
tak pozostanę okropnym wspomnieniem
Lej po człowieku co nie miał szczęścia
zapalnikiem okazała się presja
że to, że tamto, kto wie co jeszcze
wezbrało się, wywaliło w powietrze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.