Po północy
W pokoju noc maluje już szarości kolory
Tylko stara lampa
Co nad łóżkiem wisi
Daje bladą jasność żebym mogła pisać
Wena niesie wiersza treść
O miłości,
Co w sercu skryła się gdzieś
Spłoszona życiem,
O duszy
Co zraniona wstydem.
Lecz coś się przemyka
Rozbija mi ciszę
Pogubiłam rymy
Rozproszyłam wszystkie
Wzrokiem szukam sprawcy hałasu tego
Który mąci spokój
Skrzydełkami macha
To motyl nocy
Napędził mi stracha
Książe w swej szarości
Z pyłem księżycowym
Łaknie światłości
Wleciał tu przez okno do mego pokoju
Kręci się jak w szale przy mym boku
Obija o ścianę do światła się ciśnie
Pod sufit wzbije usiądzie na chwilę
W szarą pelerynę chowa swoją postać
Zgaszę cicho światło może teraz zaśnie
Rano gdy otworzylam oczy pana ćmy nie było odszedł z nocą tak jak wena o mojej zniszczonej duszy
Komentarze (2)
A może pani ćma?? wiersz ciekawy w swojej treści
pozdrawiam :)
Nawet ładnie wyszedł Ci ten wiersz . Zastanawiam się
tylko skąd pewność, że to był pan ćma.