Po szkle
Po szkle do przodu brnę, po szkle,
a każdy krok porusza każdy nerw.
Krzyk się z piersi mi wymyka,
zbyt bardzo boli go ta szklana muzyka.
Po szkle, po szkle do przodu brnę.
Zatrzymuję się, patrzę innym w oczy,
oni stoją, czas się toczy,
łzy dudnią o krew,
nikt z nich stopą nie porusza,
czekają, aż skończy się
ta szklana zawierucha.
Ja jednak nie,
ja do przodu po szkle brnę,
po szkle, po szkle do przodu brnę.
Czasem staję i odwracam się
czerwona krew toczy się po szkle.
Czy ten ślad zobaczy Bóg,
czy da mi znać
kiedy trzeba przestać drgać?
Po szkle, po szkle do przodu brnę, po
szkle.
Krwawy szal owija mnie,
za mało jej, za mało krwi,
Bóg nie dojrzy marnych śladów tych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.