,,Pobiegła na łąkę,,
Nikły sen płacz zerwanych owoców
pachnący sen o niej i dla niej
niebywały , niecodzienny.
Pragnienie bez wstydu
tak się lękam gdy pragnę jej ciała
jej stóp , ust kropli rosy ranka
niedzielnego
spojrzenia anielskiego.
Pobielałe policzki
pobiegła na łąkę
pragnę tego grzechu upadając na kolana
wstyd mnie ogarnia
za mnie i za nią.
Stare walijski
otwarte dłonie
płonące firanki
tak upojna i gorąca ta czerń sklepienia
niebieskiego.
Kocham choć wiem że to zbyt mało.
Komentarze (2)
wiersz jest stekiem bzdur; brak logiki i spójności; co
niby ma oznaczać taki fragment?:Stare walijski
otwarte dłonie
płonące firanki;
a ten fragment:Nikły sen płacz zerwanych owoców;
to jeden bezsens; przenośnie i porównania muszą mieć
sens (dla ciebie - niestety)
PRAGNĘ JEJ SPOJRZENIA ANIELSKIEGO,poranną rosą
skropiony.
co za glębokie przemyślenia.Brawo:-)