O pobladłej zszarzałej twarzy
Niewiele ukrytych słów
wątłych prawd,
świateł po nocy w głowie czy uszach
niech do niewoli chadza kto chce
zatracona ma dusza.
Samotność,szabla nieznośna
niespokojna wciąż
pozrywa ostatecznie mit o wolności
prośbą nie trudem
kwiaty obłędne do skołatanych serc.
Lęki opadły ostrożnie i wcale
rzecz błaha i nieuchwytna
lekki opór to tylko mieszane uczucia
i bezwładne spojrzenie za siebie
w szary dzień
odjeżdżając na jesień.
Komentarze (2)
nie wiem czemu koleżka mówi tak brzydko o tym
wierszu...gdyby miał mózg zamiast tego styropianowego
rozumku pojąłby rzecz...howgh...wiersz to ekstraklasa
poezji moim skromnym zdanku
sens pada w co drugim wersie. czy autor czyta, to co
napisał? bełkot, to nie metafora,a bezsens - nie
porównanie;
"świateł po nocy w głowie czy uszach' - światło w
uszach? to z kawału o blondynce, że wtedy jej się oczy
błyszczą, jak w ucho się jej latarką zaświeci?
"Samotność,szabla nieznośna
niespokojna wciąż" - samotność to szabla? nieznośna w
dodatku?
'pozrywa ostatecznie mit o wolności
prośbą nie trudem' - o co tu chodzi? pozrywać mit?
jak się to robi? - prośbą nie trudem ;);
"kwiaty obłędne do skołatanych serc." - a to co ma
oznaczać, bo nie jest to przenośnia, tylko bezsens;
'lekki opór to tylko mieszane uczucia
i bezwładne spojrzenie za siebie' - też ciekawostka;
---- i dalej można by ten "wiersz" na kawałki
rozbierać, tylko po co; czy autor wie co to wstyd?
przyzwoitość? czy dalej będzie robił sobie głupie
żarty z publiczności beja?