Pobrzękują słowa pięknym dźwiękiem
A dokąd ma frunąć mój wiersz
Słany pozdrowieniem szeroką dłonią
kiedy w głąb, wzdłuż i wszerz
wszystkie drogi się
przed prostactwem bronią
A jaki ładunek słów
pod skrzydłami na wiatr ma ponieść
Bo wiersze są namiotem Gdy nadbiega wicher
Ich wnętrze trwa spokojnie, bezpieczne i
ciche
Jakbyś dzieckiem zasypiał na matczynym
łonem
Zechciej w moje strofy wstąpić , podziel
się pogodą
Tu jest cisza i pokarm dla twojego głodu
Moje słowa wyciągnięte jako z chlebem
dłonie
W nich najpiękniejsze uczucie przyjaźnią
płonie
Pobrzękują moje słowa cichym dźwiękiem
Pragną chwilą zagrzmieć głośnym werblem
By słyszane biegły ponad widnokrąg jasny
Dobiegły do ciebie i nigdy nie zgasły
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (8)
Wstąpiłam w Twoje strofy i się rozmarzyłam- bardzo
ładny. Pozdrawiam serdecznie
Bolesławie rozmarzyłem się w Twoich tonach brzmiących
wersów
pozdrawiam
Dla mnie wiersze też są namiotem, gdy nadciąga wicher
:) Z przyjemnością przeczytałem
Pozdrawiam serdecznie
W każdym razie! do mnie Twój wiersz dotarł i delektuję
się słowami wiersza! Pozdrawiam:)
"A dokąd ma frunąć mój wiersz"...do mnie przyfrunal z
daleka, z przyjemnoscia przeczytalam:)
Pozdrawiam:)
Wiersz zaproszenie. Pięknych użyłeś słów - kusisz.
Pozdrawiam.
Słowa niosą, jak echo. Zawsze ktoś ten dźwięk usłyszy.
Miłego dnia Bolesławie
Wstepujac w Twoje strofy zachwycilam się:-) jak zwykle
ciepło i z uczuciem.