pocałunek
dzień jak co dzień
dzień pogodny
wnet przechodzień
staje obok, uśmiech sięga
aż do serca mego głębi,
lecz nie widząc niby wcale
tych sygnałów – idę dalej
uśmiech za mną wciąż podąża
swoim żarem parzy w pięty
chcę uciekać, lecz mnie chwyta
w swe objęcia, ach, podstępny!
patrzy w oczy – w głębi tonę
żaru co się z nich wylewa
ust dotyka – cała w ustach,
cała w ustach się schowałam
i odczuwam całym ciałem to,
co tylko im jest dane...
Warszawa, 29.05.2008
Komentarze (1)
Fajny wiersz :) taki optymistyczny xD