Pocałunek...
Śpiewam,
Melodie z nie własnej pamięci,
Historie kłamstwem prawdziwe.
Do Boga waszego,
Ojca coraz częściej już nie mojego.
Dryfuje,
Na strzępach skrywanych emocji.
W bezbarwne poranki,
Przez szare zachody.
Pocięty ostrym szkłem butelki,
Bez listu z przeszłości.
Krwawie,
Szafirowym potokiem milczenia.
Czekając na święty wiatr.
Porywczy sztorm,
który mnie utopi gdy odwróce wzrok,
Lub wyniesie na spalony brzeg.
Chce,
Sławy lub porażki,
Szczęścia bądź cierpienia,
Miłości bądź nienawiści.
Nic po środku obojętnego sporzenia.
Kochana,
Głebokich marzeń i płytkich snuff.
Mój wierny wietrze,
Strzeżesz rozpalonego czoła,
Cichym pocałunkiem.
Wiem,
Jesteś przy mnie.
Kiedy zasypiam i kiedy krzycze.
Nawet gdy świat obcym sie staje,
Ty zawsze trzymasz się mojej ręki.
Już nie zapomnę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.