Pocałunek... pierwszy i nie ostatni
....moje słodkie wyobrażenie...
Patrzyła na mnie, jakby chciała
pocałować
Nie wiem o czym myślała, może tego
chciała
Do końca nie pewna czy warto spróbować
Jednak w głowie siedziała myśl mała
Uśmiech na twarzy i te zamyślenie
Coś wtedy się nagle dziwnie zmieniło
Chciałem przerwać te spojrzenie.
Szedłem za niepowtarzalną siłą.
Czy to miałoby sens, krótki pocałunek?
A może nie miał być krótki, tylko długi?
Pomyślałem: pierwszy się do niej
przysunę
Poczekać? może powtórzy się to po raz
drugi
Gdybym zaczął całować, napewno byś
całowała
Gdybym przytulił też by mnie obejmowała
Tylko dlaczego takie życie jest okrutne
Że, nawet takie decyzje wydają sie
trudne
Ach - westchnięcie godne uwagi
Ja siedzę na tej niewygodnej ławce
I nadal nie mogę, nie mam odwagi
By pocałować Twe usta, myślę - słabnę
Dobrze, pomyślałem, zbliżam swe usta
Nie wiem czy dobrze, ale już blisko
Pierwsze dotknięcie, przyjemność czysta
Całować powoli a może szybko?
I tak siedzimy i się całujemy
i noc zastała nas oboje
Czuję, że zaraz siebie zjemy
Ałć.. zostaw, to wargi moje....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.