Pocałunek śmierci
Biegnę w stronę słońca mysląc o życiu
Nogi niosą moje niespokojne ciało
Jak za dwanych lat opuszczam swój miły
dom
Idac ku przeznaczeniu swych dni
W błękice nieba widzę ślady cieni
Zmierzajacych bezpowrotnie w wieczną ciszę
Czuje ich szepty obleczone w cierpienie
Łączę się w w jednym uścisku bólu i łez
Czuje że wybiore sie w wieczny spacer
Ciepły, pełen nadziei i radości
Zwrócę swe oczy ku wszystkim by
powiedzieć,przepraszam
I odejde w ostatnią podróż swego życia
Niech wszystko co szczęśliwe pozostanie za
mną
Cieszy się szczęściem na tej smutnej
ziemi
Ja zaś odejde tam,gdzie żadna łza nie
bedzie mi gorzka
A szczęście uniesie moje serce do samego
nieba.
Komentarze (1)
Pocałunek śmierci - miałam już w życiu razy kilka,
dementuję wieść jakoby światło widać było...nic nie
widać...nic...ale za nadzieję Twoją plus