Pochód Śmierci
Wszedł do karczmy
Czrny płaszcz i ubranie całe
Kaptur na głowie
Kosa w dłoni
Spojrzeli na niego ciekawie
Niewierzyli w Śmierć
Był dla nich dziwakiem
Miał kosę, oni mieli miecze
Stanął sobie z boku
Do karczmy wpadli bandyci
Szczęk kusz, świst klingi
Krzyk zarzynanych gości
Śmierć oddzielał dusze od ciał
Wysyłał je do bram
Za nią dopiero decydowano
Czy Niebo, czy może Piekło
Jeden tylko raz interweniował
Kosą zatrzymał miecz
Uratował małego chłopca
A bandyci dołączyli do swych ofiar
" Kiedy dorośniesz będziesz sławny
Czeka cię żywot bohatera
W imię czego? Dla mnie?
A może w krucjacie przeciwko Śmierci?"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.