pochylona nad kartką
pochyliłam się nad kartką
milczącą
białkiem
ekshumowanym z duszy
pooranym
kopytami potrzeby
w kratkę
bryłki przezroczystego lodu
niepoliczone
pochyliłam się nad swoim wierszem
nad dziurą w papierze
opisaną tytułem
albo chociaż wersem
pierwszym
i nie zrozumiałam z tego już nic
te czarne punkty
liter
należą do mnie
spłynęły
ze
mnie
nie wybuduję z nich pałacu
nawet nie kupię stołu
dla nas
mogę tylko zabawić się
w cyrk
żonglerkę
atrakcyjną
albo tresurę
beznadziejnych
władców przyszłości
pochyliłam się nad kartką
pociętą ofiarnie na plastry
kruchych nadziei
wstrzymałam długopis
w powietrzu
poczekam na tych
co nie zostaną rozwieszeni na hakach
świtu
mam ochotę na orgię
z uciekinierami
tego co tam
niemożliwe
mam ochotę na posiłek
czarny okręt nocy
może zatrzyma mnie
w sobie
mogę jeść z pokładu
byleby na środku oceanu
byleby bliżej horyzontu
byleby kołysało
i żagle pieścił wiatr
choćby wyuzdanym seksem
chcę iść w stronę słońca
tymczasem słyszę tętent koni
które właśnie wyminęły mnie
i rozorały kartkę
Komentarze (9)
konie ciebie wyprzedziły lecz mata jeszcze daleko
...dasz radę ... miłości kartki zapisanej sercem nikt
nie potarga
Witaj Marto:)
Z tym "wyuzdanym seksem" to nie kojarzy mi się smutek
niemniej jednak żal:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Smutny, życiowy, podoba się :) Pozdrawiam serdecznie
+++
Bardzo wymowne i takie życiowe pozdrawiam;)
...a tyle jeszcze mogłaś napisać
pozdrawiam:))
Czuję tęsknotę która Cię pali...od środka,
należy wreszcie zejść, po trapowych schodkach.
Pozdrawiam Marto, fajnie się czytało, chociaż
zabolało.
Ładny życiowy przekaz pełen refleksji.
Pozdrawiam:)
Marek
Czasem na karcie życia wielość wątków tak miesza w
głowie, że trudno zapisać nawet jedno logiczne
marzenie...pozdrawiam :)
rozterki jak sądzę bliskie nie jednemu twórcy