Pocieszyciel
Dwaj przyjaciele się lubili
i w przyjaźni sobie żyli.
Jeden z nich miał żonę.
Drugi trzymał własną stronę.
Kawalerski żywot wolny
nie nerwowy i swawolny.
Razem wszędzie wychodzili,
mnóstwo rzeczy też robili.
Końca przyjaźń ich nie miała,
wieczna im się wydawała.
Małżeństwo
Kiedyś jednak coś się stało,
waśni w związku brakowało…
… i małżonkowie w gardła sobie
wskoczyli.
Dom swój do góry nogami przewrócili.
Ona z nienawiścią w niego wpatrzona,
czuje się odepchnięta i odrzucona.
On też do niej wstrętem pała.
Zraniła jego ego, na ambicji mu zagrała.
Do siebie już się nie odzywają,
udając, że wcale się nie znają.
On poza domem spędza chwil wiele.
Do żony przychodzi jego kolega,
jest przecież bliskim przyjacielem.
Prawdziwy przyjaciel!
Na kawkę, ciasteczko i inne słodkości.
Przychodzi częściej, często też gości.
Trzy dni w tygodniu. Sobota i Niedziela.
Mając się za prawdziwego pocieszyciela!
Od krzywd i zniewag małżonka.
Mąż znów po knajpach się błąka.
Nie chce podać ręki, pierwszy nie
przebaczy.
Żona znów płacze, żaląc się w rozpaczy,
a kolega ją głaszcze i przytula mocno.
Już nie przychodzi w dzień, wpada porą
nocną.
Przynosi kwiaty, otwiera szampana.
Gdy zapuka wieczorem, zostaje do rana.
Za jaką cenę???
Mijają dni, mąż wraca skruszony,
złagodniał. Kupił prezent dla żony.
Na dzwonek naciska i nikt nie wychodzi,
jakby nikogo nie było. Kogóż to
obchodzi,
że pod drzwiami marznie i na próżno
czeka,
a pies sąsiada ujada i za płotem
szczeka.
Wokół więc przemierza dom swój.
Pod swoje mieszkanie
podstawia drabinę, bo tak się nie
dostanie
do okna na górze.
Wchodzi po szczeblach w swoim garniturze
i spogląda w nie niezwykle zdumiony,
jak kolega przytula się do jego żony.
Muska ją ustami, po ciele całuje.
A za oknem on stoi, ileż go kosztuje
nerwów ta przygoda? Uwierzyć nie może.
Bowiem dostał pokaźnych rozmiarów poroże.
Komentarze (2)
To nie bajka to samo życie.
I co panowie?
Biegiem do lustra?
;) I jak poroże?