początek
spadł z niebios
połamał skrzydła
pogubił pióra
suknie podarte
cała biel w błocie
we włosach jest piach
i łzy czerwone tylko toczy
a czerwień w trawie mieni się w mak
złoto poświaty posypało się w pył
uleciało do góry i na niebie zaświeciło
potłuczony zakrwawiony
po raz pierwszy otworzył oczy
obolały połamany
pokochał ten świat cały
zapomniał o niebie
pomyślał o chlebie
zapomniał o locie
pomyślał o chłodzie
tak też odpadły mu skrzydła
dłonie pracy zakosztowały
w momencie stracił wieczność
od razu pokochał chwilę
Komentarze (2)
Od razu nasunęła mi się myśl, że Aniołom żal jest
swoich skrzydeł, gdy tylko je stracą.. Zostawiam + i
zapraszam do siebie
Gratuluję pięknego wiersza...Nie wiem, co więcej
napisać...Rozwijaj się, a na pewno coś z tego będzie!
Może w niektórych miejscach rym kuleje, i tak wierz
doby:) +