Pod jednym dachem
Pod jednym dachem życie swe wiodą
Lecz dziwna zasłona ich oddziela
Pod jednym dachem miłość swą pragnęli
pielęgnować
Lecz perzem porosła cała jej połać
Zdawał się mieć silne fundamenty
Dom co dwie dusze przygarnął
Zdawał się dawać odpór wiatrom
Dom co serca ich połączył
Czas sprawił ,że rzeka uczuć, nurt swój
spowolniła
I znikła dzikość co z sobą niosła
Czas sprawił ,że jej koryto w leniwej
dolinie się wije
I serc bicie nie jest już dzikie
Już nie zapala ogników w oczach postać co
obok żyje
Nie wypowiadają usta słów miłości
Już bez drżenia dłonie się spotykają
Nie przekazują duszy szaleństwa
Bo wypaliła się ta miłość
Miłość co dom ich budowała
Bo zapomnieli ,że tylko bycie razem
Miłości przed wygaśnięciem nie ochroni
Gdy w sercu zrodzi się ogień co ciałem
dwojga zawładnie
Zniewoli umysły i oczy zaćmi a barykady w
pył rozniesie
I wspólną drogę im wyznaczy
Pamiętać trzeba by miłość karmić
A ogień w sercach wciąż wzniecać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.