Pod poduszką budzą się sny
opadają ciężko drzwi powiek
to noc zamyka bramy dnia
pod poduszka budzą się sny
przez otwarte usta wchodzą
w głębi mózgu się otwierają
jasne wrota szalonych figur
abstrakcyjnej fantazji
przemieszanej z festiwalem
nie zaistniałych marzeń
patrzę w głąb światłocieni
na tej galaktyce obok twój dom
w nim meble znajome z rozmów
przy świecach w zajeździe
chusteczka jeszcze mokra
w dotyku i wycie psa
wieszczące list na stole
znaleziony o świtaniu
po lewej stary buk liczy pocałunki
orzeszkami częstuje po głowie
świętojańskie robaczki gęsiego
idą do nieba otulane muzyką
księżycowej harfy i skrzypiec
świerszczy wzbogaconych echem
wyciągnij rękę mocno się schwycimy
by świt nigdy nie zabrał nas sobie
Komentarze (4)
"Buk liczy pocałunki... orzeszkami
częstuje....świętojańskie robaczki idą gęsiego"... -
piękne metafory, piękny cały wiersz, jego forma, pióro
- podoba mi się.
Najbardziej spodobał mi się tytuł i przyciagnął...ale
wiersz w ładne metafory ubrany.
Bardzo ładnie o marzeniach sennych
Pięknie zostawiam plusik