Pod powierzchnią pustyni
Na pustyni mojej duszy sama siedzę
pod gołym niebem
Gorące powietrze wypełnia moje wnętrze
Bezdenna samotność otacza mnie wszędzie
Rozglądam się wokół w poszukiwaniu żywych
istnień
Lecz przede mną roztacza się pusta
przestrzeń
Ale tam w górze Boska Dłoń
To On wyciąga do mnie rękę
Podaje mi garść nasion
I tak daje początek
roślinom od których wszystko się zaczyna
Zasadziłam miłość pachnącą szczęściem
a także nadzieję
zachwycająco piękną
dobroć upajała swym zapachem
a spokój przyciągał swą prostotą
Na pustkowiu mej duszy zaczęłam dostrzegać
liczne ślady
Lecz nie podążam za nimi
Ucieczki więcej nie pragnę
odkąd dusza ma przestała być samotna
Komentarze (1)
nie napisze wiele, bo co napisać tu można... podoba mi
się twój wiersz... bardzo... oczywiście u mnie + ! :)
pozdrawiam