podaj dłoń.
budzisz się rano
widzisz-
świat pokryty szarością jesieni
krople nocnego deszczu na ławkach
ludzi z szalikami zaciągniętymi na noc.
myślisz już tylko
o kubku gorącej kawy z mlekiem
pachnącej licznymi wspomnieniami
-papierosie gdzieś w drodze do pracy.
paląc
spinasz mięśnie twarzy
żeby sie nie rozpłakać
bo przecież obcy ludzie nie zasługują na
twoje łzy.
dzień mija powoli
godziny tak strasznie się wloką za tobą.
gdzieś miedzy czwartą a piątą popołudniu
robi się już ciemno.
zapada zmierzch-
wracając do domu
myślisz o ostatnich miesiącach swojego
życia.
potrzebujesz kogoś obok
-zatracasz się, komplikując wszystko
dookoła ciebie.
podaj mi dłoń.
...przyjacielu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.