Podałeś dłoń i odszedłeś
...::szufladkolandia::...
Codziennie o poranku
promieniami muskasz moje serce
rozlewasz miłość jak gorącą kawę
po moim ciele po swoim ciebie
Gdy się gubiłam w otchłani piekielnej
pożerał mnie strach przed nieznanym
sprawiłeś, że jestem uśmiechem
a ciche łkanie ustało z chwilą
Jak nie miałam nic do powiedzenia,
a jednak wulkan się ze mnie wylewał
pomogłeś nadążyć , za potokiem słów
rozsypanych na wiatr (nie)wiadomo komu
Nie wiadomo czemu skłamałam,
choć kłamać wciąż nie potrafię
poplątałam się między nogami
i runęłam na ziemię z gruchotem.
Choć byłeś zły na mnie za czyny,
choć nic się nie odzywałeś
podałeś mi dłoń i podniosłeś
całą umazaną w kłamstwach
delikatnie je ze mnie strzepałeś
pocałowałeś leciutko w policzek
i odszedłeś z słowami w gardle
-Odezwij się jak już zmądrzejesz.
Komentarze (2)
Wylać gorąca kawę na wulkan, całe szczęście, a on nie
zmądrzeje, nie łudź się tym. Przekonywająca treść,
chociaż jego , nie przekona.
Opowiadanie pisane wierszem...podoba mi się taki styl.