Podróż w czasie
Wyrwało mnie ze snu
szrpnięcie gorących płomieni
chłód powietrznego tchu
popchnął mnie w czasoprzestrzeni.
Upadłam na ląd palący
poczułam członki ciała
do rzeki zostałam wrzucona
a woda mnie nie poznała.
Spracowane dłonie
i kłosy złociste przy drodze
widziałam pałace, kościoły
i starca o jednej nodze.
Wśród wieśniaków i szlachty
płomień mnie prowadził
ostry i chłodny wicher
sekrety Azteków zdradził.
Widziałam tysiące bitew,
walk, wojen i ogrom sporów,
mimo wpisów do książek
nie przynosiły honorów.
Nieszczęśliwe miłości
i pełne żaru zabawy
plotłam jedwabne wianki
jadałam królewskie strawy.
Tyle bogactw doznałam
-dlaczego nie mogę cofnąć historii?
I tyle klęsk doświadczałam
-dlaczego nie mogę obalić teorii?
Gdyby tak zapytać płomienia
albo wiatru co dmie bez końca
lecz oni nie chcą mi odpowiedzieć
bo nawet nie pojmuję prostego wschodu
słońca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.