Podróż donikąd.
Było późno, ciemno
One wracały od koleżanki
Oni jechali z imprezy
Chcieli je podwieźć
Znali się więc się zgodziły
Przejechali półtora kilometra
Nagle drzewo, nie wiedzieli co się
dzieję
Samochód pare razy dachował
Nikt jej nie uratował..
Dookoła krew, wszystko zmiażdżone
Jechało ich siedmioro
A wysiadło już pięcioro
Szóstą odwieźli do szpitala
Siódmą do kostnicy
Obydwie pełne radości
Kochające życie siedemnastolatki
A teraz jedna walczy o życie w szpitalu
Druga ma się już nigdy nie obudzić
A po zdarzeniu został ślad na drzewie
I wielki ból w sercach bliskich..
[*]
Komentarze (2)
Przerażająco i smutno. Wiersz ciekawy i ładny..BRAWO!!
przerażające, a zarazem ciekawe bardzo dobrze piszesz