Poezja niczyja
Nie pokładam wiary jakoby już w niczem;
nic w końcu nie będzie, jestli nic nie
wskóram.
Chciałżem budzić słońce nie swoim
obliczem,
chciałżem żegnać księżyc wszak w nieswoich
górach.
Chciałem robić drogi ze ścieżynek w
lesie,
trakty czynić niebem, gościńce
wzniosłością.
Nie wiedziałem kiedyś, któż mą twórczość
zniesie,
a dziś nie wiem, czemu brak mi jej z
radością.
Biegałem bez sensu. Dziś mi ciężko
chodzić.
Wiem, bądź nie wiem. Bzdura. Nic nie warte
było.
Piękne lata, kiedy ktoś gdzieś wierszyk
rodził,
się skończyły. Teraz wszystko się
skończyło.
Jedno mi zostało, a to mianowicie,
że poczekam; może ktoś się wreszcie
zbudzi,
i odpowie mądrze w swoich myślach
skrycie,
cóż go we mnie mierzi, cóże znowu nudzi.
Chciałbym zostać w głowach, zostać choć w
pamięci,
nawet jeśli pisać nikt o mnie nie raczy.
W wierszach się odnajdą - piękni, mądrzy,
święci,
w wierszach, com je czynił - com w nich
siebie znaczył.
Komentarze (2)
W tych wierszach, słowach, jesteś cały, twoje myśli,
uczucia, sny....
Spełniasz się....
No, no.. jestem mile zaskoczona stylem. Odwieczny
problem artystów, poetów - niespełnienie.. Bije od
wiersza prawdą serca, przekonuje..