pogoń za złocistością
Ciągnie się przede mną,
jutra welon złoty,
nie mogę go dogonić.
Musnał mi dłoń jedwabistym cieniem
gonię ten cień,
lecz uchwycić nie mogę.
Oczy blask złota welonu oślepia,
muszę go zatrzymać,
muszę choć dogonić.
Widok tych fal,
gdy porusza się w dali,
muszę być przy nich,
muszę do mnie sprowadzić.
Duszy tchnieniem jedynym jest welo,
muszę oddychać,
muszę go trzymać,
A ciało me drży w ciemności z chłodu,
a w głowie miękkość, świetlistość
welonu.
Ręcę blade w dół opuszczone,
nogi w bezwładzie zawieszone.
A krew do żył tylko dlatego trafia,
żeby móc dogonić
i trzymać go przez lata.
Myśli tylko dlatego jeszcze powstają
nowe,
że muszę, że muszę,
że go dogonię.
.....a co z tym ciałem i duszą obmarzłą, pewnie jest przy jutrze....nie stoi w bezwładzie
Komentarze (1)
"Ciągnie się przede mną," - nie mogę sobie tego
wyobrazić - jeśli ciągnie, to za. I jeszcze jedno -
"musnoł".