pokręcony...
sen bez snu okrutnie nęka nocą
szlajają się cienie czart wie po co
deszcz o parapet rozbija krople
tłukąc się we łbie werblem nieznośnie
a o świtaniu franca śmieciara
waląc kubłami wstać nakazała
mus wywlec zwłoki z betów wymiętych
trafić w cholerne drzwi od łazienki
za oknem niebo spowite w chmury
dzień zapowiada szaro paskudny
kawę zaparzyć przydałoby się
mus zapanować wszak nad umysłem
który się jeszcze błąka w oparach
snu bezsennego co był jak majak
- w kuchni na krześle zmęczone ciało
dłońmi o stół swą głowę podparło
trzeba zaczekać aż się zaparzy
pobudzający kubeczek kawy
- członki zdrętwiały a urwał że nać
przez mrówki w nogach trudno wziąć się w
garść
ku zegarowi wolno zdąża wzrok
na nim czternasta - rozum mówi stop
tak być nie miało - no bo jak to tak
bezsenną nocą na jawie znów spać?
Argo.
Komentarze (4)
Dzięki za komentarze. :)
Właśnie tak się czujemy po bezsennej nocy. Pozdrawiam
serdecznie:)
fajnie się czyta...
normalnie a jednak niebanalnie o życiu...
pozdrawiam
beano:)
Naprawdę lubię Twoje strofy, taki przekaz
nietuzinkowego człowieka z nich odczytuję - " członki
zdrętwiały a urwał że nać " - padłam! :):):)