pokuta
zaczyna padać deszcz
sam, choć z trudem poruszam się w tłoku
widzę, choć oczy grzęzną w gęstym mroku
słyszę, choć słów zatrutych ogrom mnie
zagłusza
czuję, że Bóg w odwecie ludziom grzesznym
rusza
niestrudzony
wciąż od nowa tą samą przygrywam nutę
stać was było na życie, lecz nie stać na
pokute
to brzemię moje jak odbicie w wodzie
zdradziecko się mieni
to umysł wiążą pokutne macki
schizofrenii
przestało padać, a ptaki znów zaczęły
śpiewać
wstaję dźwigając ze sobą mój cały chory
świat
z trudem stawiam kolejne kroki
zatrzymuję się
ruszam
zatrzymuję się i spoglądam w górę
to tutaj
żegnam
Amen.
uklęknij i żarliwie zacznij się
spowiadać
nigdy nie wiesz, kiedy Tobie zacznie
padać
poligon
Komentarze (4)
Bardzo fajny wiersz,pozdrawiam
bardzo dobre ostatnie wersy+
wiersz rytmiczny ma wagę słów bo choroba nie wybiera a
skąd ona ?Autor utrzymuje że z grzesznego i
niewłaściwego życia Wymowny zatrzymuje uwagę:)
Dobry wiersz.Pokuta jest nieunikniona.pozdrawiam