Pół żartem...
Wyjdz z mojej głowy
Chociaż na chwilę
Daj mi odpocząć
od tej miłości
Niezdolna jestem
W takich warunkach
Na żaden przejaw kreatywności.
Nie zdołam pisać
Na sposób inny
Niż ten,że wielbię Ciebie
Porzucam temat
Lasów i kwiatków
I ptaków,co siedzą na drzewie.
Wlazłeś z butami
Do mego serca
Niezaproszony wcale
Świata na zewnątrz
Dostrzec nie umiem
Prócz Ciebie na piedestale.
Wytrząsnąć Twoje wszystkie uczucia
Próbuję,choć na próżno
Tak się przyssałeś
Tak przylepiłeś
Że chyba jest już za pózno.
Zatem niech będzie
Zaakceptuję
Obecność Twoją w mej głowie
Lecz zanim zechcesz
Mnie sobie odpuścić
My dawno będziemy po słowie!
Komentarze (7)
I to jest najlepszy sposób aby delikwenta drepczącego
po myślach oswoić :))
Uśmiechnęłam się po przeczytaniu...pozdrawiam
serdecznie.
Kłopot w tym, że kochasia masz tylko w głowie -
zatrzymaj w sercu, a wszystko dobrze się
ułoży.Pozdrawiam cieplutko z uśmiechem i podobaniem:)
Drogi Marku,aż się uśmiechnęłam czytając Twój
komentarz.Coś w tym jest..Radość mnie przepełnia
zawsze jak czytam Wasze komentarze i jestem wdzięczna
za każdy.Pozdrawiam,fajnego dnia wszystkim życzę i
mnóstwo radości:)
jak dla mnie to wesoły wiersz.
Najpierw wielbię, a potem "niech będzie". A gdzie
radość?:). M
Dość rzadko spotykam ironiczne wiersze o miłości, a
szkoda! :-) Tym bardziej się cieszę z Twojego :-) :-)
Pozdrawiam z podobaniem :-) Miłego dnia :-)