Połamany parasol.
dla K.
Wyrzuciłaś mnie w cichym parku,
między cienie krzewu dzikiej róży.
Zostawiłaś na pastwę żebraków,
których mgliste twarze w kałużach
malują portrety miasta duchów.
Teraz mnie noc przytula chłodem.
Nie bronię zapachu twych włosów
przed napadem łez brudnego nieba.
Czekam na śnieg, na jego biel,
która w nocy kradnie gwiazdy.
Nikt mnie nie podniesie, bo po co?
Już mi gnije błękitna peleryna,
rozpadam się pod lawiną liści.
Czasem nucę tą piosenkę, w której
ja i ty szliśmy gdzieś boso.
dawno nie pisałem...
Komentarze (3)
dawno nie pisałaś ,ale wiersz wyszedł ci super
Wiersz z niesamowitym klimatem bardzo mi się podoba bo
ma w sobie to ,,coś''
Śliczny i wzruszający, choć to tylko parasol, ale w
swoim wierszu dałaś mu duszę, naprawdę pięknie to
napisałaś.