Północny wietrze
W dłuższym przedziale czasu w przyrodzie wszystko się równoważy, co nie znaczy że trwa w iddylicznej równowadze.
Północny mój wietrze, zabrałeś upały
co pola spalały, dech ptakom ścinały,
Niszczyły uprawy, świat zniewalały,
Pod błękitem nieba życie wysysały.
A teraz przynosisz, ochłodę potrzebną
I pragnienie gasisz przez chmurę ulewną.
Fletem grasz na rżysku, liście słabe
zrywasz,
Za włosy mnie targasz, czapkę mi
wyrywasz.
Chmurką kołysankę gwiżdżesz rozbawiony
Potem gonisz wszystkie w kraj słońcem
spalony.
Burze z grzmotem pędzisz nieskąpe
błyskawic
Następne przyganiasz, mocy nie znasz
granic.
Deszczu wciąż dolewasz, woda płynie
wszędzie,
Pchasz chmury deszczowe, klęska znowu
będzie.
W swej sile ogromnej już umiaru nie
masz,
Zwolnij nieco wietrze, jesienią
podmuchasz.
Zwyrazami współczucia tym co ostatnie deszcze wyrządziły wiele szkód.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.