O północy
O północy brnąć będę
w zaspach sypkiego śniegu.
Strząsać będę białe futra
ze zmęczonych ramion sosen.
Pójdę pośród wzgórz
gdzie wiatr sypie srebrnym kurzem.
Księżyc zdziwi się,
że twarz mam tak samo bladą,
jak i on.
Świetlistym ogarnie mnie spojrzeniem
i powędrujemy już razem
poprzez śnieżne pustynie...
A potem zbudzę się
i nie będzie nikogo
wokół mnie
a rynny za oknem oddzwonią
pierwszą odwilż
i będzie tak jak zwykle.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.