POŁÓW SWOBODY
Zarzucam wędkę w głębię mojej duszy
Morza martwego trupio sine lody.
Jak Niobe skamieniały stać tak muszę
Czekając na krwawy połów swobody.
Dziko poszarpane nadbrzeżne skały
Oczekują także w kamiennej ciszy.
Ciężki od skrzepłej krwi smutek bobrzany
Snuje się martwo w okół mojej duszy.
W cmentarnej ciszy morza mojej duszy,
Sterczę na głazach jak posąg kamienny
U nie zmierzonych wód umarłej ciszy,
Czekam swobody-wygnaniec piekielny.
Czuję-jak wędka ciążyć mi zaczyna,
Jak by ze spiżu, stu-pudowa była.
Czarna głębia, bezdenna, trupio sina,
W macki przeklęte mą wędkę spowiła.
Wpierając się skrwawionymi stopami
W chropawe, zlodniaqłe, raniące głazy,
Nieczuły na ból, daleko myślami...
Spoglądam na gwiazdy a tysiące razy
Wędka się głębię mojej duszy wwierca...
Po wiekach hipokryzji i obłudy,
Wyciągnołem skrwawiony kawał serca.
Serca pozbawionego swobody.
GAWON
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.