W polu
Samotna kapliczka wisi
na przydrożnej lipie.
Wiatr zakręcił wirem w polu,
piaskiem w oczy sypie.
Chmura czarna rozciągnięta
nad lasem, nad polem,
we władanie swoje wzięła
niebo rąk półkolem.
Szarpnął wicher wierzb szeregiem,
garścią kropel rzucił.
Gdybym się nie pochyliła
byłby mnie wywrócił.
Przytulimy się do lipy
i deszcz przeczekamy.
Nam nie straszna zła pogoda,
kiedy siebie mamy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.