Pomiędzy dwoma oceanami (prolog...
Szli przełęczą ,
Między dwoma oceanami ,
Odwiecznej śmierci i jeszcze bardziej
odwiecznej miłości ,
Istoty nie ludzie .
W zielonych oczach nieśli obraz przeszłości
.
Nad nimi unosiły się jaskółcze ciała ,
Blade dusze śniących ludzi zamknięte w
ptasich szkieletach ,
Podziwiały idealną symetrie swych ciał ,
Wlepiały wyblakłe ślepia w pryzmat źrenic
zielonookich istot .
Istoty zamiast sec miały lustra o złotych
ramach ,
Odbijały w nich twórczą twarz archanioła .
Mówiły szeptem wieczności ,
Ich usta przybrały kolor Boga .
I przeszyli jaskółcze ciała strugą rażącej
jasności ,
Lecz struga ta bez imienia ,
Bezwiedna ,
Bez końca i ram ,
Zestrzeliła jaskółcze ciała w dwa błękitne
oceany śmierci i miłości .
A rażąca struga oświetliła ,
Parabole jaskółczych ciał i szkieletów ,
I krzyknęła w ten najjaśniejsza istota ,
To ludzie nie duchy ,
Dla nich trzeba dobrać słów z różowych snów
,
Nie mówić szeptem ,
Nie razić blaskiem pośredniej miłości i
śmierci ,
Lecz poić złotymi kroplami oceanów .
Komentarze (1)
To piekny, pelen metafor wiesz.
Pozdrawiam.