Pomięta serwetka w kieszeni
pub w piwnicy.
półmroku cień
spowity dymem.
papieros za papierosem.
bibuła serwetki
i tusz długopisu.
jako pomięta kartka trafi do
kieszeni…
piwo za piwem.
kolejne
dwadzieścia złotych
bez reszty
rzucone na ladę…
wybrałem samotność.
świadomie.
najcięższy sposób na życie.
czy będę szczęśliwy?
nie sądzę.
przynajmniej jednak
na swój sposób
jako tako
pozornie
spokojny…
nie liczę na nic więcej.
jako taki spokój pozorów
w przedziale pociągu,
na pustym peronie.
pusta uliczka Opieńskiego.
jakby to nie Warszawa…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.