pomnik
wszystkim muzom i tym którzy je próbuja uwięzić w takich pomnikach jak ja:)
Nazwali mnie Melpomeną
posadzili na piedestale
wyciągniętych rąk w geście
milczenia
(z przerażeniem na samym dnie studni)
brzuchów pękatych wydętych
w geście niewiedzy
rzeczy nieodzownych i oczywistych
oczu bez wyrazu
uszu bez słuchu
Na kamieniach podszytych
puchem niepewności
(spoiwem łzy były jak
kryształy skwapliwie spływające
z czar olimpijskich bogów)
postawili mnie okutą
w śpiż
zamykając powieki z resztkami
bezsenności w kącikach oczu
zamykając usta z niewypowiedzianym
nigdy przepraszam
zamykając dłonie z opuszkami
palców zastygłymi na murach
bezsilności mojej, twojej, waszej
cudzej i bezpańskiej
I sycili mną oczy myśląc, że tam
jestem
i śpiewali mi hymny myśląc, że je
słyszę
i rzucali wieniec z kwiatów na
których lśniły krople łez wszechobecnych
i cieszyli się ze swej z brązu
nieludzkiej
przemyślności
Nazwali mnie Melpomeną
a tak chciałam byc Taleją
bo życie jest tylko życiem a to my jestesmy ludźmi nie odwrotnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.