Pomocna Dłoń.
Nieczuły na gesty.
Nieczuły na słowa..
Twoje odbicie w lustrze wciąż
takie samo.
Nie potrafisz się zmienić.
To nie Twoja wina...
Stałeś się potworem zrodzonym z
potwora.
Ranisz czyjeś uczucia, bez
najmniejszych wyrzutów.
Serce z kamienia nosisz w
sobie.
Jesteś jedną wielką skałą
cierpień.
Od ojca lanie, bo nie miał się
na kim wyżyć.
Matka pijaczka, zapomniała już,
że istniejesz.
Twoje rodzeństwo? Mają swoje
życie,
chcą wyrzucić wspomnienie o
domu rodzinnym.
Zostałeś sam.
Jesteś wrakiem człowieka
staczającego się na dno.
Żadnej deski ratunku,żadnej
nadzieji na lepsze jutro.
Aż w końcu spotykasz
kobietę.
Wyciąga do Ciebie dłoń,
podnosi Cię z zimnej podłogi.
Ogrzewa ciepłym uśmiechem,
oferuje pomoc.
Kiedy Cię zobaczyła nie czuła
litości.
Twój wyraz twarzy zainspirował
ją.
Odtąd staliście się
jednością.
Wyciągnęła Cię z tego bagna i
pokochała.
I Nadal Cię KochAM.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.