Pomocy...
Krzyczę wołając o pomoc…
Krzyczę bo was potrzebuje…
Ale dlaczego nikt nie przyjdzie nie
pomoże…
Nie spyta czy wszystko dobrze…
Bo po co!?
Po co pomagać komuś obcemu lub nie
lubianemu…
Każdy martwi się o siebie…
I to jest ten minus…
Byłam w potrzebie…
Wołałam…
Krzyczałam…
Spojrzeli się tylko na mnie…
I poszli dalej…
Nic! Zero!
Żadnej pomocy…
W ich oczach było trochę wymuszonego
współczucia…
Lecz czemu nikt nie podszedł???
Czym sobie zasłużyłam na coś
takiego…
Teraz siedzę w domu sama
zdołowana…
Nie chce mi się już żyć…
Powtarzam sobie, że będzie lepiej…
Lecz nie mogę uwierzyć w moje własne
słowa…
Dlatego biorę żyletkę i podwijam
rękawy…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.