Poniżenie
Pamiętam tę noc..., tak, pamiętam ją
dokładnie.
Szłam w pośpiechu nocy nie zważając na
nic.
Szumiały topole, śnieg trzeszczał pod mymi
nogami.
Czułam się bezpieczna-nie zważałam na
nic.
Szelest za krzaków pobliskich się
wydobył.
Nie myśląc o niczym-szłam w własnym
pośpiechu
Coraz to dalej i dalej-goniąc noc
i...przeznaczenie.
Nie zważając na dziwne, ciemne
cienie,twierdząc, że to złudzenie.
Szepty budzące przerażenie, kroki niczym
Niechciane złe wspomnienie. Biegły coraz to
szybciej
W moim kierunku. Nie zdążyłam nawet
spojrzeć
Za siebie, wziąć jednego, pełniejszego
oddechu.
Ból, cierpienie, rozgoryczenie
i...poniżenie.
Zmarźli zna wokół panowała, serca i
ciała.
Ręce związane, usta zakneblowane-brak
władności.
Połączenie ciał-złych ciał. Złe dobranie
jest piekłem przybrane.
Blizna na mym ciele i na mym sercu.
Porzucona, niechciana już tak bardzo
niekochana.
Brudna na ciele i brudna od środka.
Szczęście-skończone, śmiercią ubrane.
Stało się wtedy w tamtą noc zimową.
Minęło. Skończyło się dość szybko.
Coś zostało-złe wspomnienie.
Ja znienawidzona, upokorzona.
Brudna od zewnątrz i brudna od środka.
Opuszczona i zaniedbana, w świecie
odosobniona.
Zamknięta za kratami własnego świata.
A w głowie tylko twarz nieczysta, budząca
obrzydzenie
Myśli pogardliwe, odzwierciedlające
poniżenie.
Nagie ciało na ziemi zimnej obnażane.
Brudne, a potem pokopane, śmierci było
bliskie.
Znalezione, jednak nie wyleczone.
Chore, bez czucia, serce skradzione.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.