Popielata albo wieczorowa
Z cyklu: jej sukienki
Jak wieś wieczorna. Przymarszczona.
Zapachem myszy dojrzewała,
w chmurach z ołowiu. A w ramionach?
Porannym chłodem. Listny dramat.
W ostowym krzyku drgały srebrem
krople wśród kolców. Wbite w jesień.
A kolorowe wozy? Nie wiem.
Kołysze podróż? Cała przedsień
fałszywym ogniem wyłożona,
aż żar spopielił nasze serca.
I tylko popiół. I nic po nas?
Tak obco niebo w niej zawieszasz.
autor
Stella-Jagoda
Dodano: 2019-04-16 10:08:07
Ten wiersz przeczytano 2955 razy
Oddanych głosów: 69
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (67)
po nas wiersze najpiękniejsze
niesamowite, jak zawsze u Ciebie przeżywam szok i
zapowietrzenie...
pozdrawiam serdecznie :-)
Milo mi AS,ie. Dziekuje :)
Milo mi AS,ie. Dziekuje :)
Milo mi AS,ie. Dziekuje :)
może nie dziś, ale postanowiłem dokładniej poczytać
Twoje wiersze
Dziekuje serdecznie nowym gosciom :)
jakie piękne. Ten wiersz to dzieło
sztuki-niezapomniany obraz
Ważna rzecz...sukienka, to jakby lustro dla ciała,
które musi przykryć...
Piękne porównania...
Smutno ,pięknie. Pozdrawiam :)
Piękny choć smutny..
Pozdrawiam:)**
Ładny wiersz.
Refleksyjna melancholia.
Pozdrawiam.
Marek
Bardzo ładnie Stello jak zawsze u Ciebie Pozdrawiam
serdecznie
Piekne metafory.
Lubie czytac takie melancholijne swietne utwory, bo
sam nie potrafie.
Z niskimi uklonami :)
Pięknie wyglądasz w tej sukience...wieczorowej,