Poprzez las
Tyle ludzi na ulicach mijałam
Wrogiem im byłam
Bo dopasować się do ich miary
Nie chciałam…
A może nie umiałam?
Spotkałam ich zimne spojrzenia
Które moje serce ciepłe
Zmroziły.
Na te chwilę.
A potem szukałam wyzwolenia
Wśród lasów i pól,
Wśród tego co kocham.
Przystosowana do życia w mieście
Potrafię jedynie bywać tam
Od czasu do czasu
Na wycieczki piesze.
Bo moja dusza kiedyś przez miasto
Zraniona.
Właśnie w tej przyrodzie
Ukojenie znalazła.
Wśród skał,
Pośród krętych ścieżek.
Urodziłam się,
Na przygodowych książkach.
Ich bohaterki
Tak podobne do mnie.
Jak siostry je kocham.
W starych zamkach i zimnych jaskiniach
Śniadania z nimi jadałam.
Biegałam uradowana po zimnym śniegu,
Które rękoma z gałęzi strącałam.
I w lesie
Do życia w mieście
Właśnie poprzez bieg się przystosowałam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.