PORANEK
„Poranek”
Czy to strach, sprawia ten ból,
Który jest nieobliczalnym, największym,
Bezlitosnym huraganem, wraz z
niezwyciężonym, brutalnym, Nieokrzesanym
tornadem?
- Rozpętanym nad największym oceanem łez
I na wielkiej bezludnej wyspie-pustyni
- Przez brak uczuć i jakichkolwiek wyższych
pragnień!...
To Ty!(...)
-Bez niczyjej pomocy szukasz
wyjścia...-Pułapka życia...
Na każdym kroku śmierć i ślepa
uliczka...Droga bez wyjścia(...)
Nie wiesz, co robić...
Więc wściekasz się, wyładowując swój gniew
i złość...
-Bryzgam krwią,...przeklinasz,...
Później myjesz zabrudzone mną ręce...i
pijesz niedobrą kawę...
Próbuje wstać, nie mam siły (...)
(...) Fale ucichły, a piasek nie wrzyna się
już w oczy...
Tornado i huragan ucichły(...)
Przepraszam cię-chociaż nie mam pojęcia, za
co i dlaczego...
-Muszę!...
Ledwie stoję na prostych nogach...
Dźwigam, ciężki jak głaz, prawie pusty
plecak...
Jeszcze tylko przypomnienie: „To dla
twojego dobra”(...)
I zaczął się nowy dzień(...)
...........................................
...........................................
......................
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.