Poranek
Pierwsze uśmiechy słońca
Budzą całą lasu moc.
A Oni tulą się bez końca,
Myśląc, że jeszcze jest noc.
Dwoje namiętnych kochanków,
Duchy krążące od wielu lat.
Przeżyli tysiące takich poranków.
Ich serca są już pełne łat.
Historia Ich jest banalna,
Zniszczył wszystko ludzki płacz.
Wasza miłość?!- anomalna!
I jedno słowo-skacz!
A teraz Ty łzami zalany
Przychodzisz tu z pośpiechem,
Czujesz się w tej walce przegrany,
Bo nikt nie wygrał z jej uśmiechem.
Ty ją tak bardzo pokochałeś,
A ona szybko uciekła Ci.
Ty dla niej wszystko oddałeś.
Znam taką historię- uwierz mi
Czujesz że wszystko straciło sens,
Nie cieszy Cię już skowronków śpiew.
Jakbyś mógł wsiąść jeszcze raz miłości tej
kęs…
Lecz Jej uczucie pożarł lew
Kładziesz się i zamykasz oczy.
Zasypiasz do piersi tuląc jej twarz.
Śni Ci się, że jesteście razem
I że w ramionach swoich ją masz.
A Duchy widząc Twoje łzy,
Uśmiechają się do siebie,
Ciesząc się: Dobrze, że to nie my,
Bo nam z miłością jest jak w niebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.