Poranek
wstaje nowy dzien
za oknami pelnymi
kropel poranka
czuje Ciebie obok
w wilgotnym mieszkaniu
na poddaszu swiata
w szarej kamienicy
na peryferiach zycia
za oknem halas
samochody pedza do nikad
ludzie ubrani
w szare plaszcze
wczorajszych dni
znow jak codzien
zejde na dol
po swierza bulke
przepelniona miloscia
tak inna niz wszystko wokol
podam Ci ja na reku
przybrana moim sercem
Ty zamkniesz ja w dloniach
a gdy zobacze ich drzenie
bede wiedzial ze
swiat wlasnie sie zmienil
i umre szczesliwy
Ten wiersz nie jest dla jednej osoby, ale jedna szczegolnie bedzie wiedziala gdzie jest ten dom...
Komentarze (1)
Podoba mi się Twój wiersz do "zejdę po świeżą
bułkę"... Potem jakoś trudno wyobrazić mi sobie, że
umierasz podając ukochanej śniadanie :) Wybacz, ale
brzmi to dość zabawnie, choć zapewne piszesz szczerze
i wiem, że nie o to chodziło :)