Poranek jesienny
Poranek jesienny. jesienny poranek
i myśli tak senne błogością usłane
za oknem w kokonie mgły białej pierzyny
świat liczy nowego dnia szare godziny
Niemrawy, zamglony i chłodem skażony
poranek jesienny jak mleko zwarzony
wytrwale kawalkad przetacza wciąż chmury
październik dżdżu pełen w wichrowe dmie
rury
Ust O wielce krągłe przeciągłym ziewaniem
wyraża z ochotą tęsknotę za spaniem
snu plaster zakleja powieki obrzmiałe
i wstawać się nie chce bo sny tak
wspaniałe
Za oknem zaś brzydko ponuro i mokro
ze złota obdarte gałęzie wciąż mokną
rozkoszy niebytu nocnego kraina
do siebie przyzywa choć dzień się
zaczyna
Już nie ma mnie we śnie, a jeszcze
realizm
w swe szpony nie złapał-popadam w
dualizm
problemem tej chwili obarczam mą dusze
czy wstawać czy zasnąć coś wybrać wszak
muszę
Poranek jesienny. jesienny poranek
i myśli tak senne błogością usłane
za oknem w kokonie mgły białej pierzyny
świat liczy nowego dnia szare godziny
Komentarze (4)
Ten wiersz możnaby śmiało .. zaśpiewać..
Po mistrzosku opisany jesienny, zaspany poranek.
Świetnie.
Pozdrawiam:)
Wystarczy dodać podkład muzyczny i popłynie fajna
piosenka...Pozdrawiam serdecznie...
ładny rytm w wierszu, płynnie się czyta :-)